• 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6

2012.07.22 trening i akcja ratownicza

Dzisiejszy trening miał nieco inny przebieg niż standardowo.

Mianowicie zgłosił się do nas Policjant z prośbą o pomoc w wyciągnięciu z "wody" Pana, który pobalował na wieczorze kawalerskim. Pan miał na tyle "fantazji", że jakimś cudem (mając na uwadze stan, w którym się znajdował) dostał się na rowerki wodne zacumowane dosyć sporo od brzegu. W naszej mini akcji ratowniczej postanowiliśmy użyć psa - padło na Nigra. Popłynęłyśmy z Agnieszką do rowerka, ale niestety Pan kompletnie nie reagował na nasze wezwania. Rowerki są pomocowane stalową linką ze sobą i obciążone betonem, więc biedny Nigro oczywiście nie mając tego w swojej świadomości ciągnął z całych sił, wiosłował, wiosłował, wiosłował i... ani drgnęło... My w tym czasie próbowałyśmy nawiązać z "mocno zmęczonym" Panem kontakt - niestety było to bardzo trudne i dopiero, gdy Nigro podłynął do rowerka i chciał się na niego wspiąć Pan się troszkę ocnkął na widok psa i zaczął się pomału gramolić, aby go dotknąć. W międzyczasie Krzysiek i Paweł, którzy podejrzewali, że jednak rowerki będą spięte, podpłyneli do nas łódką ratowniczą. Udało się przemieścić na nią zmęczonego Pana i pełen zapału Nigro mógł sobie w spokoju pocholować łódkę z dwoma Panami w środku i dwoma osobami trzymającymi się łódki spokojnie do brzegu... Akcja ratownicza zakończona sukcesem :).


W tym miejscu jednak chcę dodać od siebie kilka słów pouczenia - zwracam się zwłaszcza do ludzi bardzo młodych, którzy (mam wrażenie) nie mają na tyle świadomości, żeby umieć przewidzieć co się może wydarzyć. W wyżej opisanymm przypadku "zmęczonego Pana" od ŚMIERCI urchonił tylko jakiś cud. Nie wyobrażam sobie (i nawet nie chcę tego robić) w jakim stanie Pan musiał znajdować się podczas swojej eskapady na rowerki, skoro na drugi dzień rano był w zasadzie nieprzytomny!.
Jak mógł skończyć się ten wieczór kawalerski? Czy naprawdę warto jest narażać własne życie oraz w przypadku jego utraty wywołać olbrzymią rozpacz wśród swoich bliskich tylko dlatego, że wypiło się o kilka piw za dużo i chciało się zapewne popisać przed kolegami? Czy warto? Myślę, że odpowiedź jest jednoznaczna, a "zmęczony Pan" to przeczyta, zastanowi się nad tym co zrobił i przeprosi nie nas, czy Policję, ale swoich bliskich za swoją... głupotę

Pozdrawiam
Anka

Informacja zgodnie z unijną dyrektywą - Ta strona do poprawnego działania potrzebuje włączonych plików cookie. Cookies to małe, nieszkodliwe pliki tekstowe, które są przechowywane przez Twoją przeglądarkę. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. To find out more about the cookies we use and how to delete them, see our privacy policy.

Akceptuję cookies z tej strony.

EU Cookie Directive Module Information